Przekaż 1,5% podatku KRS: 0000342283 „NASZ WYBÓR”
Fundacja „Nasz Wybór” została założona w 2009 roku przez Ukraińców i ich przyjaciół Polaków, aby pracować na rzecz ukraińskich migrantów w Polsce, pomagać im w integracji z polskim społeczeństwem i polską kulturą. W konsekwencji eskalacji wojny w Ukrainie pojawiły się jednak nowe wyzwania. Bardzo szybko musieliśmy się dostosować do nowej rzeczywistości. Zaczęliśmy pracować w trybie pomocy kryzysowej.
W ostatnim roku udało nam się pomóc ponad 90 000 osób. Bez Was nie dalibyśmy rady! Dziękujemy Wam, za każdą formę wsparcia.
Niedługo będziecie rozliczać swój PIT. Prosimy Was o przekazanie nam 1,5%.
Nasz nr KRS: 0000342283 „NASZ WYBÓR”
Potrzebujemy Waszej pomocy!
Poznaj historie beneficjentów
” Po raz pierwszy uśmiechnęłam się tutaj, w Warszawie”.
Natalia jest matką dwóch synów: Mykhayla i Yevhenija. Pochodzą z Kijowa. W pierwszych miesiącach eskalacji inwazji rosyjskiej Natalia pomagała, szyjąc siatki maskujące i lepiąc pierogi dla armii:
” Nie miałam materiałów na siatki. Poświęciłam na nie wszystkie swoje sukienki, nawet te najładniejsze. Kiedy lepiliśmy pierogi, ciągle było słychać wybuchy, strzały i alarmy. A my lepiliśmy dalej. Żołnierze potrzebowali tego. Wspieraliśmy się. Działaliśmy z miłością i wiarą w to, że zwyciężymy. ” – opowiada nam Natalia.
Lev ma 10 lat. Razem z mamą opuścił Ukrainę, by szukać bezpieczeństwa w Polsce. Znaleźli schronienie w Ukraińskim Domu. Lev chodzi do ukraińskiej szkoły, dzięki czemu kontynuuje naukę, ma kontakt z rówieśnikami, którzy mają za sobą podobne doświadczenia. Zdarza się, że w nocy budzi się przerażony, kiedy zza okna dobiega odgłos przejeżdżającej karetki, klakson lub jakieś okrzyki. Przybiega wtedy do Mamy i chce szukać schronu. Chociaż jest mały i nie wie wielu rzeczy, rozumie czym jest wojna.
Raisa uciekła z synem z ob. chersońskiego 9 miesięcy temu. W Ukrainie pozostał jej ojciec, któremu udało się przeżyć rosyjską niewolę.
“ W kwietniu, kiedy nasiliła się agresja rosyjska, Tato obudził mnie i kazał mi uciekać z kraju. Chciał, bym ratowała siebie i syna. Wkrótce po przyjeździe do Warszawy straciłam z nim kontakt. Przez 6 dni nie odpowiadał na moje wiadomości. Mój przyjaciel pokonał wiele kilometrów pieszo, by sprawdzić czy Ojciec żyje. Dowiedział się, że trafił do niewoli” – opowiada Raisa.